czwartek, 20 października 2016

Warszawska Liga Boulderowa - okiem zawodnika #2 Wgórę



Zmagania tegorocznego WLB na arenie wspinaczkowej "Wgórę" mamy już za sobą. Tym razem liczba Białostockich wspinaczy zwiększyła się, a wraz z nimi ilość emocji na panelu.

Białostocka Ekipa łojarzy i łojantek
Wspinanie na "Warszawiance" nie różniło się od tego do czego przyzwyczaiła nas ekipa stołecznych krętaczy. Patrząc na osoby kręcące drogi, dłonie pociły się na samą myśl o ich pokonywaniu. Wiedzieliśmy, że po prostu będą dobre. W menu dostępne były techniczne, spokojne piony oraz wymagające, siłowe przewieszenia, choć niekiedy epitety tychże formacji mogły się dowolnie ze sobą mieszać. Olo, Andrzej oraz Adam odwalili kawał dobrej roboty. W tym przypadku najtrudniejszym baldem do pokonania był pomarańczowy jak zachód słońca pion, choć więcej na tej drodze było paczek koloru imitującego środek dnia, bo jednak żółty bardziej rzucał się w oczy. 

Tadeusz na przewieszonym różowym
Przed startem obraliśmy zrozumiałą i w miarę klarowną technikę zdobywania punktów. Rozgrzać się na pionach, łoić w przewieszeniach. Jak zawita buła to w formie restu obrać kurs na drogi oferujące prace nóg, tak by ręce mogły nieco odpocząć. Zamiar był dobry do momentu, aż skończyły się piony, oprócz już wcześniej wspomnianego pomarańczu, który tego dnia oprócz bonusa nie oferował nikomu nic więcej. Jak nam poszło?

Filip na czerwonej banieczce
Większość baldów nie sprawiała nam problemów. Top wpadał za topem i wspinało się bardzo przyjemnie. Zwłaszcza dziewczynom, Basi i Adze, które spokojnie przechodziły z balda na bald. Nie śpiesząc się pokonywały różne trudności. Do zawodów podeszły tak chillowo, że po regulaminowym czasie, zorientowały się, że nie wstawiły się w dwie proste przystawki, idealnie obrazując, że we wspinaczce nie chodzi o wynik, a o czerpanie przyjemności.

Z tego założenia jednak nie wychodziła męska część ekipy, która do końca zdzierała każdą pojedyńczą warstwę naskórka z opuszków. Każdy z nas cieszył się ogromnie ekspresyjnie z końcowego wyniku. Ja z Michałem po zdobyciu 20 topów oraz Maciek, któremu udała się sztuka pokonania ponad połowy baldów, a było ich analogicznie do Obiekto, 25. 

Łatwiejszy pomarańczowy pion

Najwięcej emocji w naszej grupie dostarczyła czerwona banieczka. Co wspinacz, to inny sposób przejścia balda. Jedni skakali prosto do obłej dziury, drudzy wspomagali się kancikiem. Koniec końców, każdy musiał zmierzyć się z haczeniem kolana, by nie odpaść ze strasznie słabej paczki i jeszcze gorszego topu. Sukces dopiero dawał przestrzał "na ruska", po którym euforia brała górę, a krzyki rozlegały się po całej arenie. Nikomu przez prawie godzinę nie udawała się sztuka dołożenia dłoni, aż w końcu, po długim czasie rozwiązywania supłów, worek z sukcesami został otwarty. Pasmo ciągłych porażek zostało obrócone diametralnie w sukces dzięki trzem topom z rzędu. Pierwszym okazał się stołeczny wspinacz, który topował nie tylko dłońmi, ale również czołem. Czerwonego balda odhaczyłem jako drugi, a Michał Latocha, podbudowany sukcesami poprzedników, topując dwudziestke trójkę, zakończył zmagania naszej grupy. Zajęliśmy w niej eq aqueo 3 miejsce i był to nade wszystko fantastyczny wynik. Do czasu, aż nie zadziałała magia następnej tury zawodników.

Ostatnia próba czerwonej 23' w wykonaniu Michała
 
Zdolność Tadeusza do oszukiwania grawitacji nie dziwi nikogo. Z łatwością pokonał wszystkie drogi, po których mógłby jeszcze pojechać na jakieś inne zawody, ale czego innego można spodziewać się po zawodniku, który miał okazję walczyć w półfinałach Pucharu Polski. To właśnie te starty uniemożliwiają oddanie karteczki, w której "zaiksował" by wszystkie rubryki z topami. Obecnośc Tadzika dawała na pewno dużo motywacji reszcie grupy, że jednak są baldy możliwe do ukończenia i tak też się stało, bowiem Kuba osiągnał niesamowity wynik. Dłonie same składały się do oklasków, po tym jak już opadły z czoła niedowiarków, bo zatopować 24 baldy, dokładając małego bonusika na tym już wcześniej wspomnianym niewdzięcznym pomarańczu, to naprawde trzeba miec bułe ze stali. Świetny występ zaliczył Andrzej, który ma bardzo poważne szanse na występ w finale WLB. Tak trzymać! Następne zmagania na Murallu 11 listopada!

Andrzej wygłaszający Hamleta
Końcowe wyniki WLB #2 Wgórę:

Panowie:
5. Jakub Chrobak 24T1B
11. Andrzej Chrapowicki 21T2B
19. Kamil Matwiejuk 20T3B
19. Michał Latocha 20T3B
94. Maciej Siemionko 13T4B

Panie:
35. Basia Gacka 11T2B
43. Ada Szydłowska 8T2B

Klasyfikacja po dwóch rundach:
6. Andrzej Chrapowicki - 130 Pkt
9. Kamil Matwiejuk - 122 Pkt
52. Maciej Siemionko- 82 Pkt 

K.

1 komentarz: