czwartek, 6 października 2016

Warszawska Liga Boulderowa - okiem zawodnika #1 Obiekto



Pierwszy etap Warszawskiej Ligi Boulderowej już za nami. Stołeczne miasto odwiedziliśmy solidną ekipą białostockich wspinaczy. Kamil Matwiejuk, Maciej Siemionko, Paweł Chodań, Alicja Ewelina Łaszcz, Wiktoria Dębkowska oraz duet Chrapowickich (Andrzej z Filipem). 

Nasza ekipa przed startem.

 Cel przyjazdu wydawał się wszystkim oczywisty. Powspinać się na świeżutkich przystawkach serwowanych na nowo otwartej boulderowni po prawej stronie Wisły. WLB po raz pierwszy miało okazję odbywać się na Obiekto. Klimatyczna miejscówka w starym budynku, gdzie w środku panuje artystyczny ład i apolińska gra kolorów. Zasługa leży głównie w jaskrawych chwytach, które wskazują nam trudność danej drogi, w jednolitych żółtych paczkach oraz panelu który gładko przeskakuje pomiędzy trzema, trafnymi względem siebie, barwami. Wszystko to sprawia, że nawet osoby nie interesujące się ideą boulderingu mogą na krótką chwilę zarzucić oko na tym co zostało przygotowane przez stołecznych krętaczy. A chwila ta byłaby krótka ze względu na mgłę magnezji pozostawianą przez żądnych topów łojarzy i łojantek, która skutecznie mogłaby odseparować wspinaczy od szerszej publiczności.

Andrzej na trudnych miętowych krawądkach

Przechodząc już do samych zawodów, ilość przygotowanych baldów była odpowiednia dla pierwszej rundy WLB. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.  Gama dróg zaczynając od łatwych, pokonywanych przez większość zawodników, do tych nieco trudniejszych, skutecznie rozbiła uczestników. Nikomu jednak nie udało się zatopować wszystkich przystawek, a różnice w ścisłej czołówce sięgneły niekiedy jednego oczka. Całościowo obraca się to w pewien routesetterki sukces.

 Kamil na czułym fiolecie
Podsumowując nasze występy, najlepiej z walki o topy wybrnął Andrzej. Choć sportowcy uważają, że jest to najgorszy wynik, bo bycie pierwszym poza podium zawsze pozostawia niesmak, nie mniej jednak to własnie Gielich zatopował najwięcej, bo aż 21 baldów. W pierwszej dziesiątce, poza Andrzejem, uplasowali się również Paweł Chodań oraz Kamil Matwiejuk topując kolejno o jedną oraz dwie drogi mniej. Przynajmniej w kwestii bonusów panowie pozostali zgodni. Dobry występ zaliczył również Maciej Siemionko. Doświadczenie złapane na Białostockich ściankach zaowocowała efektownymi oraz technicznymi ruchami, bez których topowe chwyty byłyby poza wszelkim zasięgiem.
Techniczna piętka w wykonaniu Maćka

Warto również wspomnieć co nie co o zmaganiach płci pięknej. Nasze zawodniczki dzielnie walczyły o każdy punkcik na fioletowych oraz różowych drogach. Lepiej z tej konfrontacji wypadła Wiktoria, która w końcówce zwiększyła ilość topów, ambitnie oraz zacięcie walcząc z fioletem, który sprawiał ogromne problemy każdemu zawodnikowi bez względu na płeć. Nasze dziewczyny może nie wygrały w kategorii boulderowej, za to były zdecydowanymi liderkami pod względem skoncentrowania na sobie uwagi aparatu.

Alicja na różowym topie.

Następne zmagania na arenie wspinaczkowej "Wgórę" już 15.10! Nie ominiemy tego eventu!
Fot. by Szymon Aksienionek

Wiktoria topująca rozgrzewkową żółć.

Generalna klasyfikacja po pierwszym etapie:
Mężczyzni:
4. Andrzej Chrapowicki 21T2B
6. Paweł Chodań 20T2B
10. Kamil Matwiejuk 19T2B
63. Maciek Siemionko 11T5B
Kobiety:
17. Wiktoria Dębkowska 10T1B
31. Alicja Ewelina Łaszcz 6T2B

K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz